Rok temu zaczęłam testować zestaw do depilacji światłem od marki Philips. Mój pierwszy post na ten temat ukazał się tutaj – klik. Przeczytacie w nim jak działa urządzenie, na czym dokładnie polega itd. A dzisiaj, moje kolejne odczucia po roku użytkowania.
Nie ukrywam, że depilacja to dla mnie bardzo istotny temat. Pewnie jak każda z Was miałam dosyć częstego używania maszynki, szczególnie podczas wszelkich wyjazdów. I tym sposobem „na ratunek” w moje ręce trafił produkt Philips Lumea Prestige do domowej depilacji światłem. Zabieg bezbolesny, prosty i skuteczny. W dodatku każda z nas może go wykonywać w domu i nie zajmuje więcej niż 20 minut. Same plusy prawda? Ale jak to jest z efektami…?
Zestaw zawiera w sobie trzy nasadki: do ciała, do twarzy i do okolic bikini. Efekt? Bardzo zadowalający! Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. Niemniej należy pamiętać o trzech istotnych punktach:
– produkt działa tym lepiej, im większy jest kontrast między kolorem skóry i włosów,
– należy być systematycznym, trzymać się ustalonego harmonogramu depilacji.
Światło radzi sobie najlepiej przy ciemnych włoskach na jasnej skórze. W moim przypadku sprawdziło się znakomicie.
Główne zalety produktu to:
- Technologia intensywnego światła pulsacyjnego (tzw. IPL). Światło dociera do cebulek włosów powodując ich naturalne wypadanie i hamując ich proces odrastania.
- Bezprzewodowość.
- Regulowane ustawienie intensywności światła (zdjęcie powyżej).
- Wydajność. Użytkowanie lampy starcza nawet na 5-7 lat.
- 3 nasadki (do ciała, do twarzy i bikini), w tym duże okienko do ciała.
Zdecydowanie nie jest to zakup na jeden sezon. Produkt posłuży nam długo a pierwsze efekty widoczne są już po dwóch zastosowaniach. Na początku należy wykonać 4/5 zabiegów w odstępie 2 tygodni. Później czekają nas zabiegi przypominające co 4-8 tygodni. Aktualnie po roku wystarczy mi jeden zabieg na wspomniane 8 tygodni. Efekt? Komfort, ulga i wygoda. Jestem niesamowicie zadowolona, ponieważ Lumea poradziła sobie świetnie nie tylko z nogami, ale również z okolicami pach i bikini!. Skóra po zabiegu (nawet w tak wrażliwych miejscach) jest w naprawdę dobrej kondycji, a włoski nie wrastają. Naprawdę z czystym sumieniem mogę Wam polecić i zagwarantować, że mimo swojej ceny urządzenie posłuży nam na długo – w dodatku jest przede wszystkim skuteczne. Zresztą… na przestrzeni 5 lat wydamy więcej na depilację woskiem i stracimy więcej czasu na maszynki jednorazowe ^^ Dodatkowym plusem jest fakt, że dostępna jest już także aplikacja na telefon – klik, która pomoże zaplanować zabiegi i pilnować ich harmonogramu – świetna sprawa! :)
A Wy, używaliście? Jakie są Wasze opinie? :)
Do następnego!