Dzisiaj przygotowałam dla Was długo wyczekiwany wpis o Bangkoku! Stolica Tajlandii była na mojej liście „Must see” już od dawna. Oglądając programy kulinarne z Anthony’m Bourdain marzyłam o tym, aby spróbować tej lokalnej kuchni. Nie ukrywam, że nie mogliśmy się doczekać wizyty w Bangkoku przede wszystkim ze względu na street food. Okazało się jednak, że oprócz jedzenia Bangkok ma również inne rzeczy do zaoferowania :)  Jakie? O tym w dzisiejszym wpisie!

Na początek jednak kilka praktycznych wskazówek:

  • jeżeli chcemy zwiedzić sam Bangkok, to wystarczy nam spokojnie tydzień (chociaż jak dla mnie to nawet 5 dni).
  • Polecany hotel? NASA VEGAS, bezpośredni dojazd metrem z lotniska – metro znajduje się 2 minuty drogi od hotelu, niskie ceny, dobra lokalizacja.
  • Waluta w Tajlandii to Tajski Bhat. 1 PLN, to 8,55 THB.
  • Na lotnisku należy wypełnić wniosek wjazdowy. Jedną część wniosku zabiera strażnik, drugą należy trzymać aż do wyjazdu – zazwyczaj przypinają ją do paszportu.
  • Jeśli chodzi o internet, to najlepiej od razu na lotnisku udać się do stoiska sieci komórkowej i wykupić kartę sim. To bardzo popularne, dlatego wystarczy, że podejdziemy i powiemy, że zależy nam na internecie w telefonie. Wtedy sprzedawca umieści kartę sim w naszym telefonie i uaktywni internet. Doładowania można kupić w każdym sklepie „spożywczym”. Koszt takiej karty sim, to około 35 zł a doładowania po około 10 zł.
  • Ciekawostka: do metra wszyscy ustawiają się w rzędzie.
  • Jeśli jedziemy taksówką, to albo wcześniej umawiamy się z kierowcą na konkretną cenę, albo prosimy, by włączył taksometr.

1. Street food

To obowiązkowy punkt na mapie Bangkoku. Stragany z jedzeniem znajdziecie wszędzie, w całym mieście! :) Polecam stragany pod centrum handlowym MBK czy na Khao San. Pamiętajcie, że takim jedzeniem się nie zatrujecie. Wszystko jest świeże i naprawdę przepyszne. Ja jestem wielką fanką azjatyckiej kuchni, dlatego dla mnie to był istny raj! No i te ceny! Najlepszy Pad thai jaki w życiu jadłam za około 8 zł! :)

img_9871

2. Masaż

Nigdzie Cię tak nie wymasują jak w Azji. A jeśli godzinny masaż całego ciała kosztuje 350 THB czyli około 40 zł, a godzinny masaż stóp około 30 zł, to tym bardziej nie sposób z tego nie skorzystać. Salony masażu są wszędzie.

3. Zakupy!

Nawet jeżeli nie planujesz większych zakupów, to gwarantuję, że będąc tutaj i tak je zrobisz! To prawda, że do Tajlandii można jechać z bagażem podręcznym i na miejscu wszystko kupić. Nie wierzyłam w to, dopóki sama nie wpadłam w zakupowy szał. Miliony maseczek w cenach od 5 do 30 zł, naturalne kosmetyki, ubrania, gadżety. Oczywiście, że są też droższe centra handlowe – te z ekskluzywnymi sklepami. Niemniej polecam udać się w okolice centrum handlowego MBK (to takie „małe” zagłębie różnych centrów) i oczywiście polecam udać się na Khao San Road – uliczne stragany, to świetna okazja, aby kupić pamiątki i nie tylko! Pamiętajcie: targujcie się :)

img_d9656

azja6

4. Kolacja na 81 piętrze w Baiyoke

To był jeden z najpiękniejszych wieczorów podczas całego wyjazdu :) Dzień wcześniej wykupiliśmy sobie kolację na 81 piętrze w Baiyoke (rezerwacji można dokonać tutaj – klik). Moim zdaniem, to absolutnie obowiązkowy punkt wizyty w Bangkoku. Koniecznie wybierzcie opcję „Bangkok Balcony Premium”, ponieważ wtedy będziecie siedzieć na dworze z przepięknym widokiem. W cenie około 150 zł od osoby mamy kolację składającą się z 3 dań i…. wielki szwedzki bufet, z którego można korzystać bez limitów. Spędziliśmy tam 3 godziny zajadając się niesamowitymi smakołykami i podziwiając piękną panoramę Bangkoku, a wszystko to w niesamowicie ekskluzywnej formie. Naprawdę polecam!

azja

5. Wizyta w świątyniach

W Bangkoku jest cała masa świątyń wartych zobaczenia. Ja polecam przede wszystkim Wat Pho z wielkim, leżącym Buddą. Teren świątyni jest ogromny i przepiękny. Warto poświęcić trochę więcej czasu na spacerowanie i chwilę zadumy. Leżący Budda robi ogromne wrażenie. Polecam też Wat Intharawihan, natomiast tutaj – klik znajdziecie bardzo fajny artykuł opisujący najważniejsze świątynie w Bangkoku. Na jego podstawie sami możecie zdecydować co chcecie zobaczyć :)

azja3

6. Trening, legwany i zachód słońca w Lumpini Park

Lumpini Park! Ależ tam było cudnie! To taki azjatycki „Central Park”. Cisza, spokój i zieleń w samym sercu wielkiego miasta. To jednak nie wszystko! Przechadzając się po parku możemy spotkać ogromne legwany! Spacerują sobie po trawie, pływają w wodzie i wygrzewają na słońcu. Jest ich naprawdę sporo (podobno jakiś czas temu musieli je odławiać, ponieważ było ich za dużo). Lumpini Park, to też idealne miejsce na poprawę swojej kondycji. Bieganie, zewnętrzna siłownia, wieczorem grupowe zajęcia z aerobiku, a rano, przy wschodzie słońca – joga! I to wszystko za darmo, dołączyć może każdy. Lumpini totalnie mnie zauroczyło!!! Idźcie tam koniecznie na cały dzień. A, i jeszcze jedno! Najpiękniejszy zachód słońca w Bangkoku? Tylko w Lumpini Park!

azja2

7. Przejazd wodną taksówką

To dopiero jest przygoda! Wodna taksówka płynąca wąskimi kanałami i… mieszkańcy, którzy jadą do pracy w garniturach czy dzieci w mundurkach. Podczas naszej „podwózki” byliśmy jedynymi turystami! Bilet kosztował grosze, kupuje się go przed wejściem na łódź, a ja znowu powtórzę, że naprawdę warto skorzystać z takiej „atrakcji”.

azja4

8. Przejazd Tuk Tukiem

Jeżeli nie czeka nas podróż na drugi koniec miasta, to zamiast taksówki, koniecznie wybierzcie tuk tuka! Taka forma transportu dostarcza sporej frajdy: przeciskanie się między samochodami w korkach, pędzący kierowca i wiatr we włosach. Jest moc! Pamiętajcie, aby się targować i wcześniej umówić się z kierowcą na określoną kwotę.

azja5

9. Odwiedzić dom Jima Thompsona

W samym sercu Bangkoku oprócz zielonego Lumpini Park mieści się też przepiękna willa z ogrodem, którą warto zobaczyć. Dom Jima Thompsona, to zachwycające miejsce, w którym każdy chciałby pomieszkać chociaż przez jeden dzień. Sama historia Jima jest niezwykle tajemnicza, ale nie będę Wam tutaj nic zdradzać ;) To takie mini muzeum, w którym możemy dowiedzieć się również wielu ciekawostek na temat tajskich domów. Muzeum jest otwarte codziennie, a bilet wstępu to około 12 zł. Nie można zwiedzać samemu – co pół godziny organizowane są wycieczki z przewodnikiem (po angielsku lub francusku).

img_ff9817

10. Nightlife

Każdy z nas choć raz słyszał piosenkę „One Night in Bangkok” lub oglądał film „Kac Vegas w Bangkoku”. Tutaj nocne życie, to dla wielu osób główny cel wycieczki. Nawet jeśli nie jesteś typem imprezowicza (tak jak my), to warto chociaż raz wybrać się wieczorem na miasto żeby zobaczyć jak to wszystko funkcjonuje. Bangkok nie tylko słynie z dobrych klubów z fajną muzyką, ale też z barów go-go i sex biznesu. Mieliśmy okazję wejść do kilku klubów na słynnej dzielnicy Patpong. Wejście do takiego baru jest darmowe, ale jeżeli postanowisz usiąść, to musisz kupić piwo. Nie wolno też wyciągać telefonów komórkowych, bo inaczej od razu podejdzie do Ciebie ochroniarz i poprosi abyś go schował, lub po prostu Cię wyprosi. Przechadzając się po jednej z imprezowych ulic kobiety uśmiechają się do mężczyzn, przesyłają buziaki, ale ale… widzieliście kiedyś odcinek programu Martyny Wojciechowskiej o zmianie płci w Tajlandii? To właśnie tutaj masowo przeprowadza się operacje zmieniające mężczyzn w kobiety i odwrotnie. Tutaj nigdy nie ma się pewności kogo spotykamy na ulicy. Mówi się, że w Bangkoku mężczyźni po zmianie płci wyglądają często lepiej niż kobiety – widziałam kilka takich przypadków i potwierdzam. Całą grupą podziwialiśmy zgrabne nogi, wielkie oczy i piękny makijaż.

kimg_1879

Bangkok, to miasto, które naprawdę warto zobaczyć. Chciałabym tu wrócić przede wszystkim ze względu na jedzenie i na Lumpini Park. Muszę przyznać, że moje oczekiwania zostały spełnione i nie zawiodłam się – jednak Anthony Bourdain miał rację :) A Wy, byliście w Bangkoku? Chcielibyście odwiedzić to tętniące życiem miasto? A jeżeli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie w komentarzach! Na wszystkie z chęcią odpowiem :)

Do  następnego!