Czas na kolejnych ulubieńców! :) Chociaż dzisiaj to właściwie chciałabym Wam pokazać pewne odkrycie ostatnich dni czyli kosmetyki marki Love Beauty and Planet. Tak jak Wam pisałam ostatnio na Instagramie skończył mi się mój szampon, a że lubię testować nowości to tym razem w moje ręce wpadła zupełnie nowa mi marka. Gdy pokazałam Wam produkty, to posypały się wiadomości, że sporo z Was bardzo je lubi i co najważniejsze, że super się spisują. Zatem nie pozostało mi nic innego jak zabrać się za ich używanie.
Nie ukrywam, że na początku marka skusiła mnie swoimi opakowaniami, które są bardzo ładne, estetyczne i minimalistyczne. Jednak co najważniejsze opakowania pochodzą z recyklingu (nadają się też do ponownego przetworzenia!). Kolejną rzeczą, którą zobaczyłam na opakowaniu to fakt, że kosmetyki są w 100% wegańskie. Zdecydowałam się zatem na szampon, odżywkę i balsam do ciała z linii z wodą kokosową i kwiatem mimozy (nadające objętości!).
Jakie wrażenia? Po pierwsze obłędny zapach, który utrzymuje się długo i na skórze i na włosach. Kilka dni temu usłyszałam od mojej Mamy, że ładnie mi pachną włosy :) a wcześniej to samo usłyszałam od męża (i ja też to czuję!). Seria, którą wybrałam zawiera wodę kokosową, która jak wiadomo ma mnóstwo właściwości (przede wszystkim te nawilżające, nawadniające). Po umyciu włosy są miękkie i idealnie się rozczesują (a to dla mnie ogromnie ważne). Balsam do ciała sprawia natomiast, że skóra staje się miękka i aksamitna. Bardzo szybko się wchłania no i ten obłędny zapach!
Jestem też bardzo ciekawa innych serii, bo pisaliście, że różana jest odlotowa! :) A tak nawiasem mówiąc… wiecie, że marka wpisuje się w ideę less waste, zatem to doskonały wybór dla osób, które dbając o siebie, chcę również zadbać o naszą planetę. Zatem za to duży plus. Plusem też są ceny kosmetyków. Za jakiś czas dam Wam znać jakie widzę efekty po dłuższym stosowaniu.
A może Wy macie już jakieś doświadczenie z tymi kosmetykami?
Do następnego!
Znam tę markę ??
Ooo no proszę! :)
A czy te szampony są łagodne, tj. czy w składzie nie ma SLS i pochodnych? Paula, jeśli jeszcze nie próbowałaś metody OMO, to Ci ją polecam, będziesz miała jeszcze bardziej miękkie włosy :)
Jeszcze się nie spotkałam z tą marką. Koniecznie muszę wypróbować :)
a ja nie znam marki, ale spróbuję. Jeśli nie całej linii, to sam balsam. Przyda się, zwłaszcza teraz.
Jeszcze tych kosmetyków nie znam… .
Nie słyszałam wcześniej o tych kosmetykach, ale w takim razie muszę wypróbować! <3
http://istotaludzkaa.blogspot.com/
Właśnie szukałam tego typu produktu. Czekam na więcej i onb tak dajej :)
Nie znam tej marki, ale muszę się jej przyjrzeć. Generalnie preferuję kosmetyki o naturalnym składzie.
Ja już miałam wszystkie, masło shea i drzewo sandałowe to mój numer jeden :D
Używam od pół roku i już całkiem wymienilam na nie zasoby w łazience. Żel i balsam z masłem shea stały się moim numerem 1, do włosów seria żółta. Co ciekawe żelem pod prysznic… A w zasadzie kremem, bo taka ma konsystencję zaczęłam myć włoski mojego rocznego brzdaca… Szok. Pachnące puszyste i delikatne. Do ciała też używam dla niej mojego z shea, a mój 10 latek używa go na twarz i ma policzki jak pupcia małej :) Fakt że cena może nieco odstraszac, ale warto.