Czas na serię postów z naszej azjatyckiej przygody! Dzisiaj w końcu mam dla Was obiecany wpis z Kambodży! Zabieram Was do dwóch absolutnie niesamowitych miejsc: kompleksu świątyń Angkor i pływającej wioski. Zaczynamy od Angkor Wat, do którego wybraliśmy się na wschód słońca. To najlepsza opcja, aby zacząć zwiedzanie – od świtu i poświęcić na to cały dzień. Bilety na cały dzień zwiedzania kosztują około 25$, ale z tego co wiem od nowego roku ma nastąpić podwyżka cen. Niemniej dałabym każdą cenę za zwiedzanie tego magicznego miejsca. Świątynie są od siebie oddalone, dlatego najlepiej zwiedzać je na tuk tukach. Dobrze wcześniej dogadać się z kierowcą na konkretną cenę.
Angkor to jeden wielki kompleks, do którego zaliczane są: zespoły świątynne, współczesny park archeologiczny, tereny leśne i zbiorniki wodne. Sam kompleks jest ogromny i cały czas odkrywane są nowe tereny. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy oczywiście od świątyni Angkor Wat. To największa i najbardziej znana świątynia w całym kompleksie. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pojawiliśmy się tam o 6 rano, na wschód słońca. Efektu nie zepsuły mi nawet tłumy ludzi. Niestety, ale obiekt jest tak popularny, że ciężko zrobić dobre zdjęcie podczas wschodu. Niemniej sama architektura budzi duży podziw, a całe otoczenie dżungli tworzy niesamowity klimat. Wielkie mury, konstrukcje, rzeźby – to aż niewyobrażalne, że utrzymały się w tak dobrym stanie, i że powstały ponad 700 lat temu.
Przechadzając się po świątyniach czuć niesamowitą energię! Te mury zdecydowanie mają coś w sobie! Kilka razy się wzruszyłam – tak po prostu. To niesamowite uczucie! Każdy krok stawiałam z wielkim zainteresowaniem.
Mali Mnisi udzielą błogosławieństwa każdemu niezależnie od wiary, koloru skóry itd. Oczywiście za symboliczną darowiznę.
W niektórych miejscach zatrzymywaliśmy się z niedowierzaniem. Jak to możliwe zbudować takie cuda kilkaset lat temu bez odpowiednich urządzeń, maszyn (?).
Po zobaczeniu najsłynniejszej Angkor Wat zaczęliśmy eksplorować kolejne świątynie. Każda z nich zupełnie inna, ale tak samo piękna jak jej poprzedniczka. Oprócz świątyń mieliśmy też okazję przemierzać dżunglę, zobaczyć małpy (uważajcie na nie!) czy podziwiać pola ryżowe.
Koniecznie odwiedźcie także świątynie Ta Prohm (świątynię z drzewami wrośniętymi w mury) – to właśnie w tym miejscu rozgrywała się akcja filmu Tomb Rider! Ja jestem wielką fanką i na każdym kroku czułam się jak w filmie!
Ogromna świątynia Bayon z dużymi rzeźbionymi głowami, to miejsce, którego nie można przegapić!
Na zwiedzanie Angkor warto zabrać chustę do okrycia, lub wybrać dłuższą sukienkę. Pomimo, że są to „ruiny”, to cały czas jest to miejsce święte, któremu należy okazać szacunek. Mężczyźni mogą mieć krótkie spodenki do kolan.
Nie zawiodłam się ani trochę. Ba! Z chęcią wróciłabym do Angkor. Myślę, że to takie miejsce, w którym za każdym razem odkryjesz coś nowego. Nie potrafię stwierdzić, która świątynia podobała mi się najbardziej. Angkor Wat jest niesamowita, ale wszystkie mają w sobie coś magicznego. Najbardziej jednak urzekła mnie w tym wszystkim ta energia krążąca w powietrzu. Jeżeli to miejsce nie było na Waszej liście MUST SEE, to gwarantuje, że naprawdę warto je do niej dodać! :)
Po magicznym Angkor zabieram Was na floating village czyli pływające wioski na jeziorze Tonle Sap. Domy na wodzie, szkoła, komisariat policji, a nawet kościół! Ludzie tam żyją całkowicie normalnie: odpoczywają, pracują, chowają dzieci, chodzą do szkoły. Wszystko to w sporej odległości od lądu, na wodzie. Aby się tam dostać trzeba zapłacić tzw. „bilet wstępu” – jest to koszt łódki, która nas tam zabierze (około 10$/20$ od osoby).
Dotarliśmy tam po południu także udało nam się zobaczyć normalne życie mieszkańców. Jedni jedli obiad, inni łowili ryby, tkali sieci, ktoś karmił dziecko, ktoś wracał ze szkoły, itd.
To niesamowite, że tam nawet maluchy świetnie radzą sobie na łodzi!
Dzień zakończyliśmy zachodem słońca i z jednej strony, to wszystko było totalnie niesamowite, z drugiej zaś strony wizyta w wiosce była dla mnie ogromną lekcją pokory i szacunku. Mieszkańcy tej wioski cieszą się każdym dniem, cieszą się z drobnostek: że złowili rybę, że zjedli ryż na obiad, że woda jest spokojna… W takich momentach uczysz się doceniać każdą sekundę swojego życia.
Jeżeli macie jakieś pytania śmiało zadawajcie je w komentarzach! Na wszystkie chętnie odpowiem :) A już niedługo kolejny wpis – tym razem pt. „10 rzeczy, które musisz zrobić w Bangkoku”!
Do następnego!
Ale super <3 Wzruszyłam się!
Przepiękne miejsce! :)
Uwielbiam Twoje relacje z podróży :) Mam pytanie, dość dziwne, lecz takie, które skutecznie odstrasza mnie przed podróżowaniem po azjatyckich państwach, a także Australii czy południowej Ameryce…
Zastanawiam się czy spotkałaś podczas swoich podróży jakieś „straszne” zwierzęta, owady. Mam na myśli głównie wielkie pająki czy węże..
Czy wybierając miejsca kierujesz się takimi sprawami, czy raczej olewasz?
Dziękuję! :) Co do Twojego pytania to nie kieruję się takimi sprawami. Wszędzie jest coś, co może okazać się straszne dla człowieka :) My nie spotkaliśmy żadnego węża czy jadowitego pająka. Fakt jest taki, że one „uciekają od ludzi” i żyją raczej gdzieś w dżungli. Wiadomo, że zawsze można się na coś natknąć, ale większe prawdopodobieństwo jest takie, że nie spotkasz żadnego takiego stwora :)
Podróż życia miałaś. Śledziłam wszystkie zdjęcia na instagramie i mega zazdrościłam. Przede wszystkim zazdroszczę możliwości takiego intensywnego podróżowania kilka razy w roku. Ja kończę studia i czeka mnie zaraz praca na etacie więc nie ma na to szans, nie mniej jednak planuję też zwiedzać ile się tylko da. Sporo Europy zaliczyłam na studiach, chociaż jest jeszcze wiele miejsc do których muszę się wybrać, ale już chyba bardziej na kilkudniowe wypady niż na wakacje, a teraz po ciuchu planuję na przyszły rok Tajlandię, także czekam na Twoje wpisy :D O Angkor strasznie bym chciała zahaczyć ale ogarnięcie transportu i noclegów w kilku miejscach w Tajlandii już byłoby dla mnie dużym wyzwaniem i źródłem stresu a co dopiero jeszcze o kolejny kraj zahaczyć. Ale zobaczymy.
Dziękuję!!! :) Trzymam mocno kciuki za Twoje podróże! Gdybyś miała jakieś pytania pisz na maila: [email protected] :) Ściskam! <3
Z Tajlandii do Kambodży łatwo się dostać samolotem, np AirAsia (taki azjatycki Ryanair). Drugą opcją są autokary zorganizowane przez lokalne biura podróży, takie biura są w każdym miejscu turystycznym, może trochę drożej niż samodzielne zorganizowanie całego przejazdu, ale bardzo wygodne. Wsiadasz w Bangkoku, wysiadasz na granicy i przechodzisz ją piechotą, a po drugiej stronie kolejny autokar.
Jeśli chodzi o noclegi to my wszystkie rezerwowaliśmy przez booking.com. Ceny za noc zazwyczaj ok 7-8$, czysto, zadbane i z klimą. Nie ma się czego bać :)
Wszystko organizowaliśmy sobie sami, 2 tyg Kambodża i Tajlandia, listopad 2016.
Tak, między Bangkokiem a Siem Reap w Kambodży są wygodne i tanie połączenia Air Asia, polecam :) Można złapać bilet za kilkadziesiąt złotych, lot trwa godzinę. Super opcja.
Piękne zdjęcia i magiczne miejsce :)
Gingerheadlife.blogspot.com
Niesamowite miejsce! Śledze Twoje podróże i z każdym razem mnie zaskakujesz;)
Uwielbiam Twoje relacje z podróży Paula! :-)
<3
Niesamowite miejsca odwiedziłaś ??. Angkor wspaniały a dzięki Twoim przecudnym zdjęciom jeszcze bardziej marzę o jego zwiedzeniu ! Oglądałam snapy i cała relację z pobytu dzień po dniu! Jesteś niezwykle inspirujaca osoba – nie przestawaj , to co robisz jest cudowne ?? i strasznie odkrywcze przynajmniej dla mnie laika w tych sprawach ?
Piękna przygoda za Wami, wspaniałe miejsca mieliście okazję odwiedzić :) I z niecierpliwością czekam na dalsze relacje, bo chodź podglądałam Was na bieżąco w zeszłym miesiącu to zawsze fajnie zobaczyć takie podsumowanie, zwłaszcza, że podróżniczo interesują nas te same miejsca :)
Jedyne na co Ci chciałam zwrócić uwagę (i co już rzuciło mi się w oczy jakiś czas temu na fb pod zdjęciem instagramowym z tej świątyni) to komentarz pt.: „Efektu nie zepsuły mi nawet tłumy ludzi. ” – mam nadzieję, że i Ty nie zepsułaś efektu innym ludziom stojąc w tym tłumie :p
Potraktuj to pół żartem pół serio, bo wiem co miałaś na myśli, ale zwyczajnie nie zabrzmiało to sympatycznie – na końcu świata jesteś taką samą turystką jak wszyscy dokoła Ciebie.
Ale okrutny błąd, oczywiście chciałam napisać „choć” zamiast „chodź”!
Obserwowałam Twoje zdjęcia z podróży z pozytywną zazdrością :) od dawna z moim chłopakiem planowaliśmy GDZIEŚ poleciec na jego 25 urodziny w marcu. Teraz wybór jest oczywisty, mamy 2 tygodnie i chcemy zobaczyć Bangkok, Siem Reap, Angkor Wat i Koh Rong. Zainspirowałaś po raz kolejny :)
Czekam na kolejne wpisy ! Pozdrawiam :)
wow jak pięknie <3 zazdroszczę :P
Jejku… jak tam pięknie!
Hello Paula! Wczoraj wrocilam z podrozy Vietnamu i Kambodzy. Wejscie na jeden dzien do Angkor to koszt dokladbie 20usd a na trzy dni zo 40usd. Nie czulas ze za malo Ci Angkoru? My bylismy trzy dni i czuje ze po jednym dniu byloby mi duzo za malo …
Mówisz,że trzeba uważać na małpy…coś Ci zrobiły? :d
Śledziłam Twoją relację prawie cały czas na Snapie i teraz jak czytam ten wpis, to zastanawiam się jak ten czas szybko zleciał, sama z gęsią skórką można powiedzieć, że czekałam na ten Twój wyjazd aby z zainteresowaniem śledzić tą niezwykłą podróż. Jestem miłośniczką podróży i moim marzeniem jest zwiedzić świat i Azja jest również na mojej liście.
Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje!
Podróż życia :) ah
Zazdroszczę możliwości podróży tak daleko i na tak długo.. Niesamowite przeżycie, nowe doświadczenia i wspomnienia nie do zapomnienia. Cudowne zdjęcia :) całą relację z podróży do Azji śledziłam na snapchacie, wyglądało przepięknie :))