Dzisiaj mam dla Was obiecany wpis o pomadkach Lancome Matte Shaker. Pewnie, niektórzy z Was kojarzą pierwszą wersję tzw. Juicy Shaker, która nadawała delikatny odcień naszym ustom przy okazji pielęgnując je i odżywiając. Jakiś czas temu Lancome wypuściło nowość czyli pomadki Matte Shaker. Zasada ta sama: wstrząśnij opakowaniem i miękkim aplikatorem nałóż pomadkę na usta. Tym razem jednak pomadki oferują nam intensywne, matowe kolory. Tak jak w przypadku pierwszej wersji pomadka nie wysusza ust odpowiednio je nawilżając. Bałam się trochę jak to będzie z trwałością, ale pomadka utrzymuje się naprawdę długo. Wnika w głąb naszych ust, dzięki czemu nawet podczas jedzenia usta mają piękny kolor. Aż ciężko było zmywać pomadki, aby zrobić po kolei zdjęcie każdego koloru :) Pomadki dostępne są w Sephorze – klik, a cena jednej to 109 zł. Poniżej przygotowałam dla Was przegląd gamy kolorystycznej!
Pierwsze dwa odcienie, to idealny wybór na co dzień: do pracy, na uczelnie itd. Są delikatne, stonowane, ale jednocześnie widoczne i przyciągają wzrok. To zdecydowanie moje typy!
Kolejne dwa odcienie, to coś dla fanów różu na ustach! Yummy Pink, jest delikatny, landrynkowy – idealny na co dzień. Pink Power, to taka bardziej fuksja. Można nałożyć delikatnie jedną warstwę, tak jak ja to zrobiłam, lub podkręcić efekt i uzyskać jeszcze mocniejszy kolor.
Ostatnie dwa odcienie, to np. coś na wieczór! Magic Orange, to taka brzoskwinia, która idealnie sprawdzi się przy ciepłym typie urody. Ja niekoniecznie czuje się w takich pomarańczach. Natomiast Red’y in 5, to już w 100% mój kolor. Malinowa czerwień świetnie sprawdzi się na wieczór, czy do stonowanych, klasycznych stylizacji.
To co, który kolor najbardziej Wam się podoba? :)
Do następnego!
Beige Vintage i Red’y in 5 – to moi zdecydowani faworyci :)
Energy Peach jest śliczny! :)
OMG ale szalone :D haha fajnee!
Co rusz pojawiają się matowe nowości i wybór jest ciężki. Dlatego chętnie czytam opinie, a tych pomadek byłam bardzo ciekawa. W szczególności, czy są trwałe i jak się ma sprawa z wysuszaniem ust. I widzę, że chyba warto się nimi kiedyś bliżej zainteresować ;)
Najbardziej spodobał mi się kolor Energy peach. Cudo <3
To prawda, może nie są aż tak trwałe jak np. Anastasia Beverly Hills, ale są na pewno godne polecenia! :)
Piękne są! Shaker’y z olejkiem były równie słodkie :D
Ten pomarancz jest bardzo dziewczecy i uroczy :)
Dla Ciebie pasują wszystkie! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
JEDYNE! 109 – śmieszne….
Nigdzie nie napisałam, że jedyne 109 zł :) Tylko, że jedna tyle kosztuje.
Świetnie wyglądają na ustach! :)
1 i 2 to zdecydowanie moje kolory :D
Wszystkie kolory są piękne, ja ma jednak problem z tym , że większość rzeczy niesamowicie podoba mi się na kimś, a na sobie już zupełnie nie. Odcień Energy Peach wydaje się stworzony dla mnie, na pewno go wypróbuję, tym bardziej że twoje opinie o jakości kosmetyków są bardzo trafne. Dzięki wielkie za realny przegląd gamy kolorystycznej.
http://www.themomentsbyela.pl
Matowe pomadki są świetne:) Wszystkie odcienia są ciekawe:)
http://www.ladymademoiselle.pl
Super, chciałabym je przetestować :)
http://maartinikaa.pl
Czekałam na tą receznję i niestety nadal nie wiem, który kolor wybrać, bo na Twoich ustach wszystkie wyglądają pięknie :)
Jęśli uwielbiacie mopsy i inne psiaki, zapraszam na blog:
http://www.hugapugblog.pl/2017/04/czy-wiesz-ze-czyli-ciekawostka-o-mopsie.html
Świetne kolory! Energy Peach i Beige Vintage dla mnie bardzo na tak. Jednak z dylematem, bo na Twoich ustach kolory wyglądają świetnie, na moich efekt może być zdecydowanie inny. Ale to już warto sprawdzić w drogerii. Zwłaszcza, że kupowanie w ciemno pomadki za 109 zł może być długo opłakiwanym zakupem.
Pewnie, w dzisiejszych czasach bez problemu można się wybrać do sklepu i zobaczyć jak wyglada dany kolor na żywo :)