Wybaczcie, że tyle musieliście czekać, ale informuje, że właśnie zaczynamy serię wpisów dotyczących poszczególnych miejsc w Stanach. Pierwszy przewodnik z cenami, noclegami itd. pojawił się tutaj – KLIK. Teraz czas na krótkie wpisy z polecanymi atrakcjami w danym miejscu, wskazówkami, miejscami do jedzenia. Na pierwszy ogień Los Angeles! Gotowi? Enjoy!
I. Wrażenia
1. Korki i odległości
Los Angeles w ogóle mnie nie zawiodło. Wręcz przeciwnie. Przed wyjazdem naczytałam się, że miasto brzydkie, że wielkie, że korki, że niefajnie itd. Zatem jechałam z takim nastawieniem, że jest to nasz pierwszy przystanek do odhaczenia i tyle. A tu taka niespodzianka. Owszem, korki są i to duże, ale jak mam być szczera nie przeszkadzało nam to jakoś bardzo. Po prostu zawsze liczyliśmy się z tym, że musimy mieć godzinę na przejazd (google maps nigdy nam się nie mylił – zatem jest to dobry wybór na nawigację). Odległości są spore i nie wyobrażam sobie nie wypożyczyć w Los Angeles samochodu, ale to moim zdaniem nie jest minus. Za pierwszym razem mieszkaliśmy w Malibu, za drugim w Venice i obydwie okolice były piękne, spokojne i blisko „atrakcji”.
2. Bezdomni
Muszę o tym wspomnieć, bo jest to widok bardzo powszechny w LA. Trzeba się liczyć z tym, że Los Angeles to miasto bezdomnych. Spotkać ich tu można na każdym kroku. Mają swoje wielkie „wioski”, a cały dorobek życia wożą ze sobą na wózkach. Prawda jest też taka, że klimat LA i ogólne warunki prawne bardzo im sprzyjają nie do końca motywując do zmiany swojego życia. Widok bezdomnego zamiatającego ulicę wokół swojego namiotu, siedzącego na kanapie i malującego obraz czy siedzącego na tablecie w czystych ubraniach (!), to bardzo częsty widok. Podobno mówi się, że w miastach Kalifornii bezdomnym jest po prostu wygodnie. Nieruchomości są okrutnie drogie a klimat im sprzyja i nikt ich z tych ulic nie wyrzuca. Mieliśmy okazję rozmawiać z kilkoma takimi osobami i wszyscy jednoznacznie mówili nam, że może nie tyle, że są zadowoleni z takiego życia, ale jest im dobrze. Że oni wszyscy żyją razem, jak rodzina, pomagają sobie i jest to dla nich po prostu możliwość jakiegoś tam życia. Jak na to patrzeć? Ciężko to oceniać, bo to zawsze poruszający widok. Ale jedno jest pewne: trzeba się na to nastawić, bo to widać w sumie na każdym kroku. I pamiętajcie, że nie tylko będą to mili bezdomni, zadbani ale będą też tacy uzależnieni od narkotyków itd. Dlatego osobiście my po zmierzchu nie spacerowaliśmy ulicami Los Angeles tylko jak już przemieszczaliśmy się autem – w dzień normalnie.
3. Miasto z filmu
Przejdźmy dalej, do tych głównych wrażeń, które zawładnęły moim sercem. Miasto z filmów – tyle mogę powiedzieć. Na każdym kroku, gdziekolwiek byśmy nie byli widziałam jakieś sceny z filmów. Generalnie jeśli chodzi o moje odczucia, to Los Angeles bardzo mi się podobało. Zarówno ukształtowanie: wzgórza, zieleń, ocean, plaże, palmy (!!!) jak i niesamowity spokojny klimat, który tam panuje. Miałam wrażenie, że ludzie nawet w korkach są wyluzowani. Że wszyscy tam żyją zupełnie inaczej. Jeden wielki chillout, ludzie są niesamowicie mili, uśmiechnięci i pomocni. Jak dla mnie to zupełnie przeciwieństwo Nowego Jorku – nikt tu nie pędzi, każdy ma na wszystko czas, ludzie są dla siebie bardzo mili itd. Zatem powiem Wam szczerze, że ja jestem zachwycona klimatem LA. Wydaje mi się również, że dużo zależy od tego gdzie się zatrzymamy. My spaliśmy w Malibu, na spokojnym osiedlu, które było totalnie filmowe, otaczały nas palmy, szum oceanu. Następnie mieszkaliśmy na Venice, gdzie też panował spokój, dookoła było pięknie a do plaży dzieliło nas 20 minut spacerem. Dla mnie Los Angeles to takie miejsce, do którego mogłabym chyba wracać i wracać…
II. 10 rzeczy, które musisz zrobić będąc w Los Angeles!
1. Zobaczyć „domy gwiazd” w Beverly Hills
Na pierwszy ogień wybraliśmy się na słynne osiedla Beverly Hills. Pojeździliśmy trochę uliczkami, a potem przeszliśmy się podziwiając niesamowicie piękne wille, które robią ogromne wrażenie. Cisza, spokój, mnóstwo zieleni, jeszcze więcej palm i okropnie drogie domy, na które mogą pozwolić sobie tylko ci najbogatsi. To właśnie tutaj wiele gwiazd ma swoje posiadłości – nie dziwie się, okolica piękna!
2. Przejść się najdroższą ulicą świata – Rodeo Drive
Skoro już jesteśmy w Beverly Hills trzeba zaliczyć spacer słynną ulicą Rodeo Drive. Parkujemy na podziemnym parkingu w okolicy (których jest dużo – tak naprawdę wystarczy zajechać na Beverly Hills i od razu rzuca nam się w oczy parking). Nie jest to nic wybitnego, ale znajdziemy tu sklepy luksusowych marek i słynny Bijan Store czyli najdroższy sklep na świecie, w którym ubierają się prezydenci Stanów i np. sam George Clooney. Żeby wejść do tego sklepu trzeba się wcześniej zapisać i umieścić depozyt!
3. Skorzystać z CUPCAKE ATM
Bankomaty to nic nowego, ale taki bankomat/automat wydający babeczki? Czad, prawda? Skoro już spacerujemy po Rodeo Drive, to warto odbić kawałek i podejść do słynnego Cupcake ATM – koszt takiej babeczki to około 4$.
4. Zobaczyć Aleje Gwiazd i Dolby Theater, gdzie rozdawane są Oscary
Po Beverly Hills jedziemy do Hollywood. Aleja gwiazd jest trochę przereklamowana, ale moim zdaniem jest takim miejscem, które trzeba zobaczyć. Tutaj znowu wpisujemy sobie w nawigację Hollywood Blvd i po prostu znajdujemy tam parking (10$). Następnie spacerujemy po słynnych „gwiazdach” – im bliżej Dolby Theater tym ulica jest bardziej zadbana. Dosyć śmieszne miejsce – duży gwar, mnóstwo postaci z filmów, bajek i taki trochę kicz, ale nie powiem ma to jakiś swój urok i fajnie było to zobaczyć.
5. Zrobić sobie zdjęcie ze słynnym znakiem Hollywood
Jedziemy dalej – czas zobaczyć najsłynniejszy znak w Los Angeles. Wiecie, że napis Hollywood na początku był reklamą osiedla? Dziś każdy chce mieć tu zdjęcie. Gdzie zatem znajdziemy najlepsze miejsce na zrobienie tego zdjęcia? Pod sam napis nie można podejść, bo jest to teren prywatny. Możemy wybrać się w treking, którego metą jest miejsce nad napisem lub pojechać w kilka punktów, z którego napis jest całkiem nieźle widoczny. Ja Wam powiem, że dla mnie najlepszym takim miejscem jest Lake Hollywood Park. Kierujemy się na Lake Hollywood Park (w nawigacji), zostawiamy auto na ulicy i musimy podejść dosłownie kilka kroków. Voila! Dla jednych co prawda napis jest przereklamowany, ale dla mnie w ogóle. To taki klasyk, który wygląda całkiem nieźle. Pamiętajcie tylko, że on wcale nie jest taki duży jakby się mogło wydawać :)
6. Wybrać się na Griffith Observatory
Warto też wybrać się do Griffith Observatory, z którego również rozchodzi się całkiem przyjemny widok na Hollywood sign. W dodatku mamy też widok na całe Los Angeles no i to tutaj kręcono słynne sceny z La La Land!!! :)
7. Odwiedzić Venice Beach (rowery, zachód słońca, skatepark)
Każde miejsce w Los Angeles jest totalnie różne. Spokojne Malibu, luksusowe Beverly Hills, przepiękne wzgórza Hollywood i…. ocean a dokładniej Venice Beach, na której panuje niepowtarzalny klimat. Tutaj każdy robi to na co ma ochotę. Z jednej strony gra głośno muzyka, z drugiej strony mamy boisko do kosza, gdzie każdy może się przyłączyć, na trawie dziewczyny uprawiają jogę, zaraz dalej grupa mężczyzn podnosi ciężary na słynnej siłowni na „plaży”. Następnie mamy skatapark, gdzie możemy poczuć się jak w grze Tony Hawk a zaraz dalej ktoś tańczy, śpiewa, piknikuje itd. Byłam bardzo ciekawa tego miejsca no i powiem Wam, że mimo, iż nie jestem fanką takich zaludnionych miejsc, to klimat panujący tutaj totalnie mnie pochłonął. Byliśmy tu dwa razy na zachodzie słońca, jedliśmy śniadanie na ławce, „kolację” przy oceanie, podziwialiśmy palmy na tle zachodzącego słońca i czuliśmy się tak po prostu wolni. Nieważne co robisz tu nikt dziwnie na Ciebie nie patrzy i to jest super.
Zatem co warto zaliczyć na Venice? Parkujemy na jednym z parkingów przy plaży (10$ za cały dzień) i udajemy się po rowery. Wypożyczalnie znajdziecie na każdym kroku zatem od wyboru do koloru. My za 2h jazdy na rowerze zapłaciliśmy 20$ od osoby. Wypożyczamy rowery i udajemy się do Santa Monica (na tych rowerach), potem wracamy i kierujemy się na Venice Canals. Oddajemy rowery i idziemy spędzić przynajmniej pół godziny przy skateparku (uwaga – takie oglądanie wciąga ^^). Na koniec podziwiamy zachód słońca – te plamy wyglądają genialnie!!!
8. Odwiedzić studio filmowe
No właśnie, będąc w Los Angeles trzeba odwiedzić studia filmowe. My zastanawialiśmy się czy wybrać Warner Bros czy Universal Studios, ale sporo osób polecało nam jak na pierwszy raz to drugie. Tak też zrobiliśmy i absolutnie nie żałujemy. Universal Studios to również park rozrywki. Ja byłam absolutnie zachwycona. Na pierwszy ogień koniecznie trzeba się wybrać na taki tour po studiach filmowych, gdzie w iście amerykańskim stylu zwiedzamy plany filmowe, możemy zobaczyć jak powstają efekty specjalne, możemy zobaczyć dom z filmu „Beethowen”, rekina ze „Szczęk”, uczestniczyć w powodzi metra, uczestniczyć w walce Godżilli z King Kongiem itd. Następnie warto tez się wybrać na różne show np. o efektach specjalnych podczas którego kaskaderzy pokazują różne triki. No i potem możemy zaszaleć w wiosce Harrego Pottera (napić się kremowego piwa, pójść do Olivandera po różdżkę, uczestniczyć w trójwymiarowej przygodzie w Hogwarcie) itd. O biletach pisałam tutaj – klik.
9. Pójść na mecz NBA
O meczu pisałam Wam tutaj – klik. Ale wspomnę jeszcze, że nawet jeżeli nie jesteście fanami NBA, to jest to obowiązkowy punkt wizyty w LA. Klimat panujący na meczu nie może się równać z oglądaniem tego w TV. Typowo „amerykańska uczta” łącznie z hymnem śpiewanym na żywo przed meczem, łącznie z wielkim show jakie NBA nam oferuje no i grą w kosza na najwyższym poziomie.
10. Przespacerować się plażą w Santa Monica
Słynne szerokie plaże i niebieskie budki ratownicze? To tutaj! Nigdy nie widziałam aż tak szerokich plaż. Idziesz, idziesz i dojść do oceanu nie możesz, ale za to widoki cudowne! ^^
III. Gdzie warto zjeść?
1. Eggslut (trzy lokalizacje: Venice, Beverly Hills i Downtown)
Idealny wybór na śniadanie!!! Nie wystraszcie się kolejki, bo tak naprawdę długo się nie czeka. Ludzie najczęściej zamawiają na wynos. To jest najlepsze śniadanie jakie jadłam!
2. The Poke Shack (lokalizacja: Venice)
Przepyszne miejsce, gdzie sami na tablecie tworzymy swoje bowle!
3. The Butcher’s Daughter (lokalizacja: Venice)
Idealny wybór na każdą porę dnia, wegetariańska knajpa z bardzo fajnym wnętrzem!
4. The Ivy (lokalizacja: Beverly Hills)
Miejsce smaczne, przepiękne, ale i niestety drogie. To restauracja, do której często przychodzą różne gwiazdy zatem może warto wybrać się tu chociaż na popołudniowe ciacho :)
5. Bubba Gump (lokalizacja: Santa Monica Pier)
Słynna knajpa związana z Forrestem Gumpem, fajny klimat, krewetkowe szaleństwo, dobry wybór na kolacje.
____________
Łącznie spędziliśmy w Los Angeles trzy pełne dni, dwa poranki i wieczór. Jasne, że nie udało nam się zobaczyć wszystkiego i koniecznie musimy wrócić po więcej, ale po tym co widzieliśmy jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni. Mnie Los Angeles zauroczyło i wiem, że na pewno chcę tu wrócić. Super klimat, taka radość i wolność aż wisi w powietrzu no i ta natura – dla mnie BOMBA! :) Na koniec łapcie raz jeszcze nasz filmik właśnie z Los Angeles.
KOLEJNY WPIS Z LAS VEGAS TUTAJ – KLIK.
WPIS O TYM JAK ZORGANIZOWAĆ AMERICAN ROAD TRIP TUTAJ – KLIK
WPIS Z ARIZONY – KLIK
WPIS Z UTAH – KLIK
WPIS Z KALIFORNII (DEATH VALLEY, SEKWOJA, YOSEMITE) – KLIK
Do następnego!
Cudowne zdjęcia❤❤❤
Dziękujemy <3
Już myślałam ze się nie doczekam. Super wpis dużo fajnych wskazówek. Czekam na jeszcze ?
Teraz już na bieżąco :) Dziękuję!
Co za widoki! *_____*
<3
Cudne miejsca, wspaniała podróż ? A kiedy przepis na eggslut?
Jutro wieczorem! :)
Paula, inspirujesz wraz z Radkiem, a wasza podróż do Stanów podbiła moje serce, razem z wami przez Instagram zachwycałam się tym cudnym krajem :)
Ale miło! Dziękujemy!!! :)
Piękny opis;) A czy można wiedzieć jakim aparatem były robione zdjęcia?
Różnie – niektóre Canonem 5D Mark III + dwa obiektywy do tego, a niektóre telefonem (iphone 8 plus) :)
Swietna relacja z podrozy! I mega filmik. Az chce sie jechac. Czy na Florydzie tez byliscie? Ciekawa jestem, ktore miejsca podobaly Ci sie najbardziej
Nie, na Florydzie nie :) Jeśli chodzi o Stany, to byliśmy w Nowym Jorku, Kalifornii, Utah, Arizonie i Nevadzie :)
Paula, dzięki za te posty z USA, własnie jestem w trakcie przygotowywania planu wyprawy i Twoje relacje bardzo mi pomagają – praktycznie robią 70% roboty :) Czekam na relacje z kolejnych miast i jeszcze raz dzięki!
Super – bardzo się cieszę!!!! :)
Fantastyczna przygoda. I Wy tacy fajowi!!! Paula nawet w dresach wygląda przepięknie i ultra kobieco. A Radek opalony „na Travoltę” zwala z nóg. Uwielbiam Was. :)
Zdjęcia jak zawsze zachwycają-rozkosz dla oczu, opisy-pełna profeska. Dzięki wielkie, czekam na więcej.
Aaaa jak miło!!! :) Dziękujemy!!! <3
Świetne zdjęcia, super opisane, aż chce się tam jechać. Odkrywanie takich miejsc i pozostawianie takich widoków w swojej pamięci… to jest TO.
To musiała być super fantastyczna podróż. :D Tyle zdjęć, tyle wspomnieć. Gratuluję. Sama bym tak chciała <3
Wracam do tego wpisu i tak bardzo pękam z zazdrości, a jednocześnie rozpływam się nad zdjęciami jakbym sama tam była.
Moje jedyne podróżnicze marzenie to Stany *.*
Paula super wskazówki- wszystko sobie zapisuje, bo taka wycieczka to marzenie! Kiedyś na pewno uda mi się je zrealizować! A póki co (wybacz jeśli już gdzieś to było i przeoczyłam) – obiecywałaś na Instastory udostępnienie playlisty z Waszego wyjazdu ! Mieliście mega hity! Można ją gdzieś znaleźć?
Ale piękne zdjęcia! Ależ piękne wspomnienia będziecie mieć :)
PAULA, czy możesz coś o swoim dzieństwie napisać? Jakie np bajki czytałaś, co lubiłaś robić, jaki Ciebie wychowywali rodzice? MAM dwie córeczki, też chciałabym je wychować na takie pogodne osoby jak Ty :) Pozdrawiam!
Ogromnie mi miło! Pomyślę o takim wpisie :)
Dziękuję :) Może taki wpis jeśli uda się Tobie z zrobić z okazji Dnia Matki, to również piękne podziękowanie dla Twoich rodziców:) Pozdrawiam!
Dziękuję :) Może taki wpis jeśli uda się zrobić z okazji Dnia Matki, to również piękne podziękowanie dla Twoich rodziców:) Pozdrawiam!
Oglądam Was… aż łezka się w oku kręci… tylez wspomnień… chciałoby się tam wrócić… dziękuję Wam, przecudna relacja ?
Masz piękna ramoneska na sobie, kolor carmel, przepiękna, nie widziałam jej w zakładce moda na Twoich stylizacjach, pamiętasz gdzie ja nabyłas, czyżby vero moda? Pozdrawiam serdecznie
To Guess :)